Czas jest najcenniejszy. Czy gdybyś miał możliwość przedłużyć dobę to zrobiłbyś to? Większość Polaków zdecydowanie odpowiada – TAK!

Codzienna bieżączka sprawia, że cierpimy na sydnrom braku czasu. Praca, dzieci, zakupy, codzienne zadania
i wkońcu upragniona chwila dla siebie. Często własnie tak wygląda dzień każdego z nas. Harmonogram dnia mamy
uszyty na miare i brak miejsca na jakiekolwiek dodatkowe sprawy. Ciężko znaleźć czas na wizytę kontrolną u stomatologa,
często wybieramy się dopiero jak boli. Awaria samochodu to kolejne wyzwanie, które stawia na baczność cały nasz plan dnia.
A co w sytuacji, kiedy chcemy zmienić miejsce zamieszkania, sprzedać i kupić wymarzone M?

Na uwagę zasługuje nasza zaradność, jako Polaków. Mimo braku czasu i energii w ciągu dnia, próbujemy zająć wszystkim sami,
zamiast zdelegować te zadanie dla profesjonalisty. Z czego to wynika? Z mentalności? Z przekonań? OK rozumiem, że nasza
nacja jest bardzo zaradna, ale najczęściej to nie to stoi na przeszkodzie do szybkiej sprzedaży. Głównym powodem jest brak czasu.

Jak wygląda sprzedaż przeciętnego Polaka?

Nasz bohater to Jan Kowalski, ma 33 lata, żonę i dwójkę dzieci. Pracuję w pocie czoła od poniedziałku do piątku między godziną 8:00 – 17:00,
nie uzwględniając częstych nadgodzin. Wracając z pracy, rośnie w nim irytacji, kiedy musi jeszcze załatawić jakąś sprawę w banku,
czy zajechać na pocztę. Pragnie po cięzkim dniu pracy udać się prosto do domu, wziąść prysznic i wypić zimne piwko.

Pewnego dnia, podczas rozmowy z żoną rodzi się myśl, żeby sprzedać mieszkanie, bo chcieliby kupić coś większego.
Tytułowy Kowalski rozpoczyna sprzedaż. Telefonem komórkowym robi piękne zdjęcia, idealnie odzwierciedlające piękno
jego mieszkania. Frustracja rośnie... bo musi poświęcić przedpołudnie, często kilka, urywając się z pracy.

Tworzy szczegółowy opis swojej nieruchomości, wypuklając jego zalety. Dodaje ogłoszenie w gazecie, na portalach internetowych,
tworzy baner na balkon i informuję bliskich o swoich niecnych planach. Lekkie pióro i umijętnośći fotograficzne działają niczym magiczne zaklęcie.

Nagle rozpoczyna się lawina telefonów... Wydawałoby się, że Pan Kowalski skacze pod niebiosa, że jest tak ogromne zainteresowanie.
Ale... jest jedno małe ale. Pan Kowalski nie ma czasu, żeby odbierać telefony. Rośnie stres. Pojawiają się stresowe sytuacje,
bo cierpi na tym jego praca, biznes. Szef widzi, że spadła jakość wykonywanych prac. Kontrahenci widzą, że Pan Kowalski jest nieobecny.

Udaje mu się wydostać z tej lawiny, ale nadciąga kolejna. Trzeba umawiać spotkania, a co najgorsze na nich być, co oczywiście wiąże
się z inwestycją jego czasu. Ale jak to? Jaki czas na spotkania. Harmonogram jest cały zajęty. Tytułowy Kowalski myśli, myśli i ma idealne rozwiązanie...
"Będę pokazywał mieszkanie w weekendy."

W dzisiejszych czasach każdy klient jest na wagę złota. Wypadałoby się dopasować do niego i znaleść czas na spotkanie, wtedy kiedy mu to pasuje.
Często będzie to zwiazane z urywaniem się z pracy, przez co można zlapać duży minus u szefa. Zawalić plan sprzedażowy, stracić zlecenie,
klienta, a przez to pieniądze. I tu dochodzimy do powiedzenia: "Przecież to #NONSENS". Sprzedajemy mieszkanie, żeby zarobić pieniadzę.
Sprzedając możemy je tracić. Coś tu jest nie tak...

 

Czy istnieje jakiś złoty środek na taki zbieg okoliczności?

To zależy... Pan Kowalski może kolejny raz się zrywać z pracy i jechać na spotkanie z klientem, mając nadzieję, że to będzie ten jedyny klient,
który kupi nasze mieszkanie. Prawda jest jednak bardziej brutalna. Takich spotkań i "jedynych" klientów jest wielu. Bohater jednak cały czas
traci swój cenny czas, wydaje pieniądze na paliwo i traci dużo nerwów.

Dlaczego nie kupić trochę czyjegoś czasu? Kogoś, kto zaangażuję się na 100 procent w sprzedaż naszej nieruchomości.
Kogoś, kto ma doświadczenie i zajmuję się tym profesjonalnie. Kogoś, kto sprzeda nasze mieszkanie szybciej i za lepszą cenę.
Kogoś, kto zna rynek i wie jak osiągnąć najlepszą cenę. I przede wszystkim kogoś, kto ma czas i jest gotowy zainwestować
go w sprzedaż Waszego mieszkania.

Kupując czas profesjonalisty oszczędzamy nerwy i stres. Oszczędzamy gniew szefa. Oszczędzamy na paliwo. I przede wszystkim oszczędzamy nasz czas.
To takie łatwe. Już dłużej nie będziemy musieli cały czas kombinować i na planować każdy dzień, często w pędzie. Skupimy się 100% na naszej pracy,
biznesie, rodzinie i codziennych obowiązkach.

Dlaczego codziennie nie zrywamy się z łózka o świcie i nie pieczemy świeżego chleba? Dlaczego, gdy samochód odmawia nam posłyszeństwa
jedziemy do mechanika, żeby nam pomógł? Dlaczego, kiedy trzeba wyremontować mieszkanie, zlecamy je dla ekipy remontowej?

Odpowiedź jest jedna. CZAS.

Jedyne wyzwanie to znaleść kogoś, kto miałby się tym zajać.